beautiful

beautiful

wtorek, 29 kwietnia 2014

kocham.

Będziemy sądzeni z miłości.


Miłość to pojęcie, które każdy może rozumieć na zwój sposób. Jedni postrzegają ją jako przymus i obowiązek, a dla innych jest ona powodem dla rozdawania ludziom szczęścia.

Według Encyklopedii PWN:

miłość, filoz., religiozn. uczucie skierowane do osoby (np. m. oblubieńcza, rodzicielska, braterska, Boga, bliźniego) lub przedmiotu (np. m. ojczyzny), wyrażające się w pragnieniu dla nich dobra, szczęścia i zachowania ich istnienia;
jej wyrazem i sprawdzianem jest bezinteresowna służba dla innych; jeden z gł. wątków nauczania Jezusa, który wzywał do miłości Boga i bliźniego, do naśladowania miłości Bożej i do okazywania miłości nawet nieprzyjaciołom; w etyce rozróżnia się rodzaje miłości: między kobietą a mężczyzną (gr. érōs, łac. amor), wśród członków rodziny i między przyjaciółmi (gr. philía, łac. amicitia) oraz miłosierną i uczynną miłość bliźniego (gr. agápē, łac. caritas).

W Słowniku Języka Polskiego rozpisano ją na:

1. «głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie»
2. «silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich»
3. «poczucie silnej więzi z czymś, co jest dla kogoś wielką wartością»
4. «głębokie zainteresowanie czymś, znajdowanie w czymś przyjemności»
5. «obiekt czyichś uczuć i pragnień»
6. «pożycie seksualne»

Na rekolekcjach dowiedzieliśmy się, że miłość nie zna granic i powinniśmy kochać każdego niezależnie od pochodzenia, przekonań, koloru skóry czy nawet sposobu w jaki nas traktuje.

Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5,39)Te słowa wypowiedziane przez Jezusa uświadamiają nam, że miłość jest bardzo prosta. To nie powinno mieć znaczenia jaką okrutną szkodę nam ktoś uczynił. Jesteśmy stworzeni do miłości, ale sami stawiamy sobie przeszkody na drodze do szczęścia. Powinniśmy być nauczeni bezwzględnej miłości do każdego człowieka i dawać z siebie najwięcej ile tylko się da. Tak jak robił to kanonizowany 27-ego kwietnia Święty Jan Paweł II. O właśnie ten mężczyzna przez 27 lat papiestwa starał się udowodnić ludziom jak ważna jest w życiu miłość. Każdy z nas za tą miłością tęskni i tak jak Bóg Ojciec kocha nas jak swoje dzieci, tak my powinniśmy kochać naszych bliźnich starając się dawać im szczęście i poczucie bezpieczeństwa.

A oto cytaty Karola Wojtyły:
  •          „Człowiek jest wiel­ki nie przez to, co po­siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
  •          „Pow­stań, ty, który już stra­ciłeś nadzieję. Pow­stań, ty, który cier­pisz. Pow­stań, po­nieważ Chrys­tus ob­ja­wił ci swoją miłość i przecho­wuje dla ciebie nieo­cze­kiwaną możli­wość realizacji.”
  •           „Miej­cie od­wagę żyć dla Miłości, Bóg jest Miłością.
  •          „Zbyt często życie ludzkie roz­poczy­na się i kończy poz­ba­wione ra­dości i poz­ba­wione nadziei.
  •          „Bo­gatym nie jest ten kto po­siada, lecz ten kto daje.
  •          „Wierzę, że im bar­dziej się kocha, tym więcej się czy­ni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczu­ciem, nie mógłbym na­wet naz­wać miłością.
  •          „Kapłan jest człowiekiem żyjącym sa­mot­nie po to, aby in­ni nie by­li samotni.”
  •          "Po­wiedz mi, ja­ka jest two­ja miłość, a po­wiem ci, kim jesteś.
  •         „Praw­dzi­wa cy­wili­zac­ja nie po­lega na si­le, ale jest owo­cem zwy­cięstw nad sa­mym sobą, nad mo­cami nies­pra­wied­li­wości, egoiz­mu i niena­wiści, które są zdol­ne zniek­ształcić praw­dzi­we ob­licze człowieka.

Możemy być kim tylko chcemy i ranić wszystkich dookoła. Ale czy aby na pewno będąc zachłanni i oziębli w stosunku do innych ludzi, będziemy lepsi dla siebie? Osobiście wydaje mi się, że nie. Oczywiście, możemy sobie w tym momencie zadać pytanie „Dlaczego w takim razie mam robić coś dla innych, skoro nikt mi się później nie odwdzięcza?” I w tym jest sęk, żeby rozdawać miłość bezinteresownie.


"W dniu, w którym radość innych staje się Twoją radością,
w dniu, w którym cierpienie innych staje się Twoim cierpieniem -
masz prawo powiedzieć kocham." 

Michel Quoist

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

we could be heroes.... just for one day. ♣

Witam.
Jem pizzę. Będę gruba. Już jestem. A postanowienie brzmiało "10kilo do wakacji". Tak więc zostały dwa miesiące, a ja nadal nie chudnę. Uhuhuhu. Ostry soss.
Uhuhuhuhuhuhuuuu..... Bardzo ostry.....


To moje pasztety grybaśne..
Czasami je lubie, ale potem przychodzą takie tygodnie (jak ten) kiedy zastanawiam się dlaczego nie mogłam miec takich genów jak Sue (moja przyjaciółka, która jest śliczna, chudziutka i nosi rozmiar S, który czasami pokrywa się z ubraniami z działu dziecięcego.;( )  Ale to właściwie... Ma znaczenie tylko kiedy ją widzę.. Bo ogólnie moje nogi są wszechobecne. Chodzę sobie w krótkich spódniczkach i jest fajnie. ^.^

Jakaś masakra.
Wczoraj miałam w mojej parafii apel dziękczynny za kanonizację Jana Pawła II. No fajnie. Okej. Było przedstawienie. Czytanie kwestii. Śpiewanie. Przyjechał biskup. Super. Świetnie.
Ale mojego proboszcza mogę opisać tylko jednym, trafnym słowem - lizodupca.
Mam go tak bardzo dosyć... Wszyscy chyba mamy.
Przyjechał biskup, więc świetnym pomysłem będzie zagrozić całemu kościołowi że jak nie przyjdzie i nie ubierze sie w garnitury to nie zostaną po śmierci wpószczeni do nieba.. Genialne.
I drugodzinne przedstawienie. Nie chwila. Przedstawienie trwało może 30 minut. To nasz proboszcz tak się rozgadał o tym jak bardzo jesteśmuy zaszczyceni wizytą biskupa, że sam gość musiał mu zwracać uwagę. -.- Żenada! Na miejscu biskupa tak właśnie bym się czuła - zażenowana. Wszystko zna swoje granice ale nie zachowujmy się jak pieski pasterskie.... No bez przesady...:/


Ach. Było tak ładnie... No i prosze.. Nadszedł czas testu z polskiego i nagle zaszło słońce.. Czyt to źle mi wróży na jutrzejszy dzień..?

Muszę jechać na kurss prawa jazdy.
Jak ktoś się nudzi to polecany przeze mnie film: "The perks of being a Wallflower" w skrucie "Charlie". Cudowny film... O tym że ludzie jednak są potrzebni w życiu.. Ludzie.. Przyjaciele... Ogólnie..
Bo to właśnie dla nich żyjemy. ♥

Miłego wieczoru życzę. ♥♥♥

wtorek, 22 kwietnia 2014

uczcijmy ten dzień lampką realizmu..

Witam.
Jako że dzisiaj był (ostatni) dzień wolny, postanowiłam go cudownie spożytkować spędzając czas z moimi przyjaciółmi. Kupiliśmy Julii prezent urodzinowy ale ciiiiiiii...
Byłyśmy w empiku w domach centrum. był Artur Rojek! ♥ podpisywał płyty. On jest taki cudowny. Prawdziwy artysta. Dla niego nie liczyło się, że jest sławny, tylko że może się uzewnętrzniać w swojej muzyce i że ludziom się ona podoba. I to jest w nim cudowne. ♥

Jest mi tak duszno i gorąco i do tego boli mnie głowa, że nie przeszkadza mi nawet otwarte okno.. Massakra. Ale przynajmniej słyszę jak żabki rechoczą..^.^ tak słodziutko.

Oczywiście za każdym razem kiedy chcę sobie coś kupić, już nie ma tego w sprzedaży.. Chciałam dzisiaj kupić buty - nie ma już takich. Zapewne z kapeluszem będzie tak samo. A później już nigdzie indziej nie będzie takich. Plam.palam.palam.plam.plam..

Taką mam rozkminę (znowu) "czym jest przyjaźń".
I po dłuższych zastanowieniach w tramwaju, doszłam do wniosku, że prawdziwy przyjaciel to ten, który nie narzuca swoich racji, ten który wierzy że nam się uda, on nam zawsze pomoże - pożyczy rower, potrzyma włosy (w poważniejszych sytuacjach), wyjdzie na spacer, będzie się troszczył..
Tak. Według mnie nie ma różnicy czy się z kimś przyjaźni czy jest w związku. Tak czy owak, ta osoba jest bliska naszemu sercu i w każdej sprawie bylibyśmy w stanie jej pomóc.
I tymi małymi kroczkami doszłam (sama) do faktu, że związki nie są dla mnie.. Tym bardziej że w przyjaźni i kumplowaniu się nie ma obrażania, zazdrości, rozstań, tekstów "zostańmy przyjaciółmi".
Bycie przyjaciółką/koleżanką ma bardzo dużo pozytywnych stron:
1. Na imprezach wszyscy kumple mówią, że jesteś ich najlepszą przyjaciółką.
2. Rozmawia się ze wszystkimi i na każde tematy, w każdym miejscu.
3. Brak jakichkolwiek zobowiązań.
4. Zawsze jest ktoś kto wysłucha i doradzi (nieszczególnie jedna osoba).
5. Można przytulać do woli kogo się chce i ile się chce. ♥
6. Można iść większą paczką do kina albo na pizzę i nie ma problemów kto koło kogo siedzi albo że się ktoś "liże" przy jedzeniu (co moim zdaniem jest dosyć obrzydliwe..).
7. Nie wydaje się kasy na sms.ki dotyczące zupełnie bezsensownych spraw.
8. Można się uśmiechać do wszystkich, a poza tym nikt nie dyktuje ci jak masz się ubierać albo co robić.
NUDA! Poza tym faceci są mniej zawistni niż kobiety.. W sensie.. Hm. Ogólnie chodzi o to, że dziewczyny zwykle się strasznie obgadują i zamiast powiedzieć wprost czy im się coś podoba czy nie to one wolą przemilczeć, a później obrobić komuś tyłek.. Tak po chamsku.. (ups. sama tak robię..:o )
No ale nic. Niektórym związki się podobają i ja naprawdę nic do nich nie mam.
Mam dejavu..... Kiedyś chyba o tym pisałam... ale no nic...

Życzę wszystkim miłej nocy.
PS. Jakby ktoś znalazł bloga Martyny to bardzo proszę mi podesłać, bo ta kobieta mi nie chce nic powiedzieć.... :'(

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Halny zmierza na Antarktydę

Myślę że nie potrafię się zakochać.. Owszem, są faceci którzy przykuwają moją uwagę, ale żeby się zakochiwać..? Nie. To nie moja bajka.

Wydaje mi się, że "kochać" znaczy troszczyć się, poświęcać czas i uwagę, martwić się.. Skoro więc staram się troszczyć o wszystkich, to wszystkich ich kocham..? Przecież nie można kochać wszystkich ludzi.. "Albo kocha się jedną osobę, albo nikogo." To nie jest dla mnie takie łatwe.. Kocham moją rodzinę, przyjaciół, klasę, znajomych.. Kocham nawet tych którzy wyrządzili mi jakąkolwiek krzywdę.. I najchętniej bym ich wszystkich teraz przytuliła. 

Taka jestem nienormalna..
Nie co najciekawsze, potrafię tego wytłumaczyć..
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥



Na pewno znasz te poranki, gdy wszystko co widzisz obietnicą cudu jest
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...
poranki, gdy czujesz, że na obraz Boga stworzono cię 
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...
w przekupach sumień pozbawionych próbujesz dostrzec którąś z boskich cech 
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...
a brudne łona kobiet złych istotą poezji w mig stają się
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...
cóż jedyną matką jaką znasz, jest nadzieja... głupią matkę masz 
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...
i jutro, gdy obudzisz się poczujesz swą w nocniku dłoń 
jeśli wiesz co chcę powiedzieć...

Nosowska - Jeśli wiesz co chcę powiedzieć




poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Jak z ambitnej osoby stać się wredną, nieuczącą się zołzą

Jak stoczyć się z góry na samo dno oceanu?
Znaleźć kogoś kto cię pokocha, a kiedy sam nie ma siły żyć daje ci powody żebyś i ty myślał, że jesteś beznadziejny.

Spada wszystko.
Poczucie własnej wartości.
Chęć przebywania wśród ludzi.
Oceny w szkole.
Wszystko.
Chce się tylko palić i płakać. A nawet to nie pomaga.

Sama przeżyłam.
Nie życzę nikomu.

Piękne jest, jak ludzie kłamią w żywe oczy. Podziwiam takich ludzi.

Przepraszam za moją niemoc.

Życie jest brzydkie, niesprawiedliwe i nic nie znaczy.
Powietrze codziennie jest tak samo zimne. Ludzie oschli. A nauczyciele robią wszystko żeby mieć jak najwięcej ocen.

Istna porażka.
Ale to nie znaczy że trzeba odbierać sobie życie..

Tak. Cieszę się, że się nie udało. Nigdy nikomu nie życzyłam śmierci i nadal nie życzę. Niezależnie co złego zrobił.
Nie powinniśmy nikogo skreślać. Ani na początku, ani na końcu historii.
Ludzie uczą się przez całe życie.
Nie powinniśmy uciekać. Przed niczym. Powinniśmy wziąć się w garść. Skoro coś nam nie wychodzi, może powinniśmy zacząć robić coś innego. Mamy całe życie (około 90 lat) na naukę. I dopiero po tych dziewięćdziesięciu latach możemy stwierdzić, że zmarnowaliśmy czas na życie. Dopiero na łożu śmierci uświadamiamy sobie czego jeszcze nie zdążyliśmy zrobić.
Cieszę się że się nie udało, bo to był związek z którym wiązałam nadzieje. Miałam nadzieje że pomogę. Ale nie dałam rady. Teraz to zadanie musi przejąć ktoś inny. Ktoś kto się na tym zna. Ktoś kto sprawi, że będzie widać rezultaty..

Dobrze wiem, że trudno jest codziennie na mnie patrzeć. Mi też jest trudno patrzeć na siebie. Czuję się okropnie. Sam fakt, że byłam przyczyną nieudanej próby samobójczej sprawia, że nie daję sobie ze sobą rady. Ale mam nadzieję, że teraz wszystko się ułoży. Że będzie lepiej.

środa, 9 kwietnia 2014

Sens

- Czemu mili ludzie chodzą z niemiłymi?
- Akceptujemy miłość na jaką w naszym mniemaniu zasługujemy.
- Można im jakoś powiedzieć, że zasługują na więcej?
- Możemy próbować.

"The Perks of Being a Wallflower" (2012)

wtorek, 8 kwietnia 2014

kwiaty tylko dla wybrańców. ♥

Tak się teraz zastanawiam nad sensem życia..
Żyjemy właściwie tylko po to, żeby być dla ludzi.. Żeby im pomagać, przytulać, dawać dobre rady, chwalić..
Miałam dzisiaj rekolekcje i ksiądz tak mądrze mówił "Kochać to znaczy dawać. A życie nauczyło nas tylko brać". Jak najbardziej zgadzam się z tymi słowami. Nie ważne ile dostaniemy od życia, od ludzi.. Ważne ile od siebie damy. Ważne, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby świat był bardziej kolorowy. "Albo kochamy wszystkich, albo nikogo". Ja jestem typem osoby która zdecydowanie kocha wszystkich. Chociaż, pewnie jak każdy, wybieram sobie z tłumu osoby które mi nie pasują. Gwałciciele, Pedofile, Chamy, Prostacy. Ich po prostu nie toleruję i nie ma szans, żebym tolerować zaczęła. A to, że im nie pocisnę to już inna rzecz.
Każdy może mówić co chce - że jestem wredna, głupia, beznadziejna, leniwa, że nie umiem czytać, że jestem brzydka, gruba, że za bardzo empatyczna.. Ja to wszystko rozumiem i nikomu nie mam tego za złe. Wręcz przeciwnie. Dziękuję takim ludziom, że widzą to czego sama nie potrafiłam dostrzec. Jest mi przykro, ale staram się to w sobie zmienić. Tylko dla tych osób którym to nie pasuje. Tylko i jedynie dla nich. Żeby lepiej im się żyło.

Co mam w zamian?
Satysfakcję. Cieszę się, że mogę uszczęśliwić tych ludzi. Chyba, że czynię im krzywdę - wtedy jest mi bardzo przykro.
Po to też byłam w związku. Bo chciałam pomóc. Chciałam poczuć się silniejsza i pomóc drugiej stronie. Chciałam, żeby ten człowiek wziął się za siebie, żeby wiedział, że ma wsparcie, żeby wiedział, że ma na kim polegać, żeby wiedział, że mogę mu pomóc. Tylko on sam musiał chcieć.
Zdał w pierwszej klasie i co..? i nic. głuche nic.
Część druga - znowu to samo co działo się w klasie pierwszej. Jego życie przejęły gry komputerowe i głupie tekściki.
Nie czułam się już potrzebna.
Nic nie jest wieczne.
Może to zabrzmi trochę "dziwkarsko" ale w tamtej chwili zapaliła mi się lampeczka "ktoś inny może potrzebować cię bardziej". Ale później okazało się chyba, że to ja potrzebuję się po prostu przytulić.. Okazałam się straszną szmatą, która wykorzystała czas drugiego człowieka, bo chciała mu pomóc. Właściwie nie zrobiłam nic. I strasznie tego żałuję. Zachowywałam się jak przewrażliwiona matka a nie jak chcąca zrozumieć dziewczyna. To wszystko mnie przerosło. Z drugiej strony zrobiłam to dla niego. Nie chciałam żeby się ze mną męczył. Bo wiedziałam, że się męczy.

Robią mi się zmarszczki na czole.
Nie robię sobie pełnego makijażu, jak zwykłam to robić (używam tylko tuszu do rzęs)
Koledzy mówią, że zaczęłam się bardziej pewnie ubierać, ale ja jakoś nieszczególnie zwracam na to uwagę.

Zepsułam wszystko i wiem to dobrze. I nie potrzebuję żadnych głupich sms.ów typu "hihi. świat jest taki piękny, że chyba umrę" żeby o tym wiedzieć. Wiedziałam to już we wrześniu zeszłego roku. Wiedziałam, że to nie potrwa dłużej. Bo nie potrafię być w związku. Moje koleżanki tak płaczą, że nie są w związku, że nie ma ich kto przytulić, że brakuje im tej drugiej osoby....
Albo nie mam uczuć, albo związki zdecydowanie nie są dla mnie.
wczuwam się w rolę "co robisz? gdzie jesteś? jadłeś coś? z kim jesteś? o której wracasz?" jak matka mojej koleżanki. Masakra. Lepiej żebym się w ogóle nie odzywała, niż mam gadać takie bzdury.

Nigdy nie dostałam kwiatka od żadnego faceta. Nie licząc oczywiście mojego taty.
Ale tak bywa. Kwiaty tylko dla wybrańców.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Załamanie nerwowe. Dzwoń po pogotowie.

Mi nie ulży.
Przychodzą takie chwile, kiesy normalnie w świecie nie potrafię funkcjonować. Mój mózg odmawia współpracy.  Nie mam ochoty na nic. Nawet na spotkania z przyjaciółmi.
Nigdy nie przestanę się obwiniac.
Obwiniać, że nie potrafiłam pomóc.
Że nie potrafiłam żyć z faktem, że coś mi nie pasowało. Że nie potrafiłam cieszyć się z samego faktu że mnie kochał. Że potrzebował..
Nie potrafię tak. Po prostu nie potrafię. Tak samo jak wszyscy jestem człowiekiem i tak samo jak wszyscy mam swoje potrzeby i pragnienia.
Lubię jak ktoś zwraca na mnie uwage, jak patrzy, jak się opiekuje, jak przytuli.. Ale niecierpię natręctwa.. i robienia czegos na siłę,  na przekór wszystkiemu i wszystkim..
To było dla mnie za dużo.
To nadal jest za dużo.
Nie wiem co ze sobą zrobić.
Zastanawiam się nad pójściem do psychologa.. ale z drugiej strony boję się, że albo powie mi to co już wiem - "nie masz na to wpływu. Nie możesz z tym nic zrobić" - albo zacznie się na mnie wkurwiać, że przecież skoro nie chce żeby coś złego się stało, powinnam była już we wrześniu zacząć coś z tym robić..
Ale co ja miałam zrobić? Zero nauki, komputer, rozpadająca się rodzina.. To jego świat. Taki był przede mną. Taki był jak byłam. Taki jest jak mnie nie ma.

Chce pomóc. Naprawdę chcę pomóc. Ale nie wiem jak. Nie odzywam się. Według mnie to najlepsze wyjście. Przynajmniej nie ma żadnych zbędnych kłótni o nikogo nie obchodzące pierdoły.
Moje serce umiera. Niedługo skiśnie jak kapysta i będzie można z niego zrobić smaczną zupę.

Z drugiej strony, sam tego chciał. Sam wyznaczył sobie drogę, którą idzie. Ma w nosie to, że ludzie chcą mu pomóc. Odpycha wszystkich. Jest zamknięty w sobie. Nie chce rozmawiac nawet z matką. Wypisuje do mnie tylko rzeczy na które wie dobrze że nie odpiszę.
Nie wiem. Daje mu to jakąś satysfakcję..? Czy po prostu chciałby sobie pogadać..
Nie wiem.
Nic już nie wiem.

Jestem przecież tylko głupią,  nieczułą szmatą. Należało mi się.