beautiful

beautiful

wtorek, 10 października 2017

Powrót króla

Chwilę mnie nie było.... Dłuższą chwilę... Ale próbowałam korzystać z wakacji.
Morze, góry...
Straszliwie żałuję, że nie pojechałam z rodziną na camping do Włoch.. Byli w Rzymie.. A ja w tym czasie ciężko pracowałam.. :/

W ogóle... Założyłam nowego bloga.. Coś czego jeszcze nigdy nie robiłam.. Znaczy się tylko okazjonalnie..
Zawsze to mama była naszą domową kuchareczką.. Ja tylko jej pomagałam albo robiłam co mi powiedziano.. Ale oprócz zrobienia ciasta raz w miesiącu ("bo dziadkowie przyjadą na kawę"), nigdy nie odczuwałam potrzeby tak zwanego stania przy garach...
Ale wszystko się zmienia. udzie się zmieniają. I tak jak nigdy nie przepadałam za dziećmi.. Teraz je uwielbiam! (Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy nie spróbować zrobić magistra z pedagogiki..!) I tak samo stało się z moją kuchnią. Kiedyś robiłam tam tylko herbatę. Teraz - zupy, makarony, a nawet bezy. :P

Dla osób które nie boją się, że je otruję: pozytywnababka.wordpress.com
(ale tak na serio to spokojnie. Wszystkie przepisy są sprawdzone i po spróbowaniu nikt nie umarł :) )

poniedziałek, 17 lipca 2017

Good Vibes

Ostatnio słucham Chopina.
Jest taki inspirujący ♥
https://www.youtube.com/watch?v=9E6b3swbnWg
chwilami żałuję, że nie chciałam się uczyć grać na pianinie.. ale jak zawsze wyprę się, że była to wina nauczycieli.
Wiem, że nie można od razu zacząć budować domów, jeżeli nie zna się materiałów..
Nie uszyje się ładnej sukienki z materiałów przeznaczonych do szycia bielizny..(no a może.. nie wiem. nie znam się na materiałach jeszcze)

Jeśli chodzi o muzykę. Nabyłam ostatnimi czasy nową płytę Lorde. Moim zdaniem, dziewczyna bardzo się rozwinęła, ale niech każdy oceni sam.


To płyta w stylu Lany Del Rey i Charli XCX, można by pod to podciągnąć jeszcze Adele i... nie, Eda Sheerana nie. W każdym razie, myślałam, że jej wcześniejsza płyta była dużo lepsza, ale dopiero oswojenie się z tym albumem uświadomiło mi jaki jest dobry (według mnie).


Szycia ciąg dalszy. Jakiś czas temu uszyłam spódnicę z której jestem mega dumna. Wkleję jak zrobię jakieś fotki.

Któregoś dnia, zafundowałam sobie manicure w Manicure Express.
Czy to znaczy że jestem burżujem?

Opczajcie album ♥

piątek, 30 czerwca 2017

Słoik wspomnień

Zdajemy sobie sprawę z tego co ktoś dla nas znaczy, dopiero kiedy go tracimy..
To samo tyczy się też rzeczy. zwierząt. miejsc. ...

Dzisiaj - 30 czerwca 2017 roku - ostatecznie uznanym dniem jako moje odejście z pracy.
W końcu mam wakacje, nie?
Moja funkcja w firmie niby nie była taka znacząca, ale wydaje mi się, że gdyby nie ja, to firma mogłaby ... Nie wiem co.. Ja tylko układałam dokumenty, które tonami spływały do firmy, sortowałam i wpisywałam pocztę do książki przychodzącej, i.. ogólnie dbałam o porządek w segregatorach. Niby nic... Ale..
Jak koleżanki z pracy dowiedziały się, że z końcem czerwca odchodzę, nagle (wszystkie po kolei) zrobiły wielkie oczy i zaczęły pytać dlaczego? jak to? kiedy wrócę?
Jedna powiedziała nawet, że będą mi wysyłać segregatory i poproszą żeby oddziały kierowały dokumenty do mojego domu. Zrobimy w nim mini archiwum. ;-)
Druga powiedziała, że jestem jej prawą ręką, i nie wie jak sobie poradzi beze mnie (tym bardziej że jej współpracownica, dziewczyna którą często zastępowałam na recepcji, od 1 lipca idzie na urlop..[jakoś mnie to nie dziwi.. to chyba już jej 70dzień urlopu w tym półroczu..]).
Zrobiło mi się tak miło..
Dostałam kwiaty na odchodne.
Szczerze mówiąc nie wiem czy do nich wrócę. Muszę przyznać, że ci ludzie byli (są!) świetni! Wszyscy mili, pomocni, każdy zagada, co słychać, a gdzie na wakacje.
Żałuję że nie będę ich widziała przez wakacje.
Ale ta praca nie jest dla mnie.
Chciałabym robić coś bardziej twórczego. A układanie i archiwizowanie dokumentów nie jest spełnieniem moich marzeń.

No ale zobaczymy.. co mi życie przyniesie.


Przyniosło mi dzisiaj...
Zaginął mój pies. Wzięłam go ze sobą do dziadków. Była ładna pogoda więc wypuściłam go na podwórko (dziadkowie mieszkają w domku). Dałam mu kostkę z zupy i wypuściłam, żeby zjadł na dworze. A ten drań.. Zwiał! W którymś momencie dzwoni dzwonek, jakaś kobieta mówi że piesek biega po drodze. Ja pędem! Nie wiedziałam co robić! Tam domy wszędzie. Wszyscy ludie jedzą kolacje. Pusto na ulicy. A mój piesek zaginął!
Tak w popłochu biegałam jak nigdy chyba jeszcze..
Dobre 30minut biegałam. Babcia i dziadek też szukali. Następna burza się zbierała, a jego nigdzie nie było. W końcu dziadek powiedział żebym wsiadła do samochodu i pojechała drogą którą mógłby znać (mój pies w sensie).
Znalazłam go jakiś kilometr od domu dziadków. Stał pod budowanym domem. Na całe szczęście nikogo tam nie było. Bo by go porwali! Dzisiaj rano robotnicy mówili "o jaki piękny wziąłbym cię do domu", więc bałam się że go ktoś ukradł. On bez obroży. Bez szelek. Nie oznakowany.
Ale na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze. Śpi teraz obok mnie. Umyty i pachnący. Mam nadzieję, że nie będzie chory, bo jak go znalazłam był cały mokry. Te burze są straszne.

I co ja bym bez niego zrobiła. To mój jedyny rolkowy, rowerowy, spacerowy, ogrodowy kompan.
Jakbym go nie znalazła to chyba bym się zapłakała.


Najważniejsze to szanować ludzi i zwierzęta. Wiadomo, zawsze można mieć nowego przyjaciela, zawsze można kupić nowe zwierzątko.. Ale to już nie będzie to samo.. Nie będzie się tak samo zachowywał, patrzył, śmiał z tych samych rzeczy, lubił tej samej muzyki..


Ale najważniejsze jest zaufanie..
Jeżeli komuś nie ufasz..
to nie jest on twoim przyjacielem.

poniedziałek, 20 lutego 2017

girls power and girls complex (nigdy wystarczająco dobra)

Kiedy oglądam te wszystkie programy w telewizji, jak na przykład "żony Hollywood"czy "Top Model", zaczynam się zastanawiać, skąd oni biorą tych ludzi.. Jak to jest możliwe że taka głupota istnieje...
Dajmy na to taka Ada z ostatniego Top Model.. Albo żona Reggiego - tego hinduskiego wokalisty.
Ale... Później tak myślę.. Skoro się jednak wybiły, są w tych programach, chodzą na fashionshow'y czy mieszkają w ameryce z swoim bogatym mężem.. To chyba jednak znaczy że mają coś w sobie. Co więcej, dążą do celu..
I takie rozkminy uświadamiają mi jak bardzo jestem.. dzika.
No taka jest prawda.
Bo ja nie potrafię siedzieć uparcie przy moim zdaniu, bronić go ładnie i sprzeciwiać się innym.
Moja mama zawsze miała większe zdanie ode mnie, dlatego wolę po prostu odpuścić.
Inną rzeczą,( a może jednak taką samą, na pewno powoduje to u mnie duży dyskomfort psychiczny..) dzieci w podstawówce są głupie, i wcale nie widzą świata takim jaki jest. Cisną po innych dzieciach tylko po to żeby samemu poczuć się lepiej. I po mnie też cisnęli, a ja byłam za delikatna żeby im nie uwierzyć, żeby przewrócić to w żart, żeby sobie wytłumaczyć że nie jestem taka jak mówią.
Pamiętam że w podstawówce byłam jeszcze minimalnie pewna siebie. Potem poszłam do gimnazjum i zmieniłam się. Każdy z czasem się zmienia, tym bardziej jak przechodzi okres dorastania. Zmiana słuchanej muzyki, inny sposób noszenia się, rośnięcie (?tak się to odmienia?), nowe towarzystwo.. Ci ludzie byli bardziej dojrzali niż moja podstawówka, ale niesmak pozostał. Nadal go czuje. Szczególnie kiedy widzę te wszystkie laski rozmiar 34 i wzrost 175+
Jestem, byłam i będę dyskryminowana tylko dlatego że byłam, jestem i będę niska i nie będę miała rozmiaru 34? Serio? Świat jest taki pusty?

Wychodzi nowy program..
Top Model dla puszystych. (link do więcej info: top model dla puszystych)
Zgadnijcie co
Tam też by mnie nie przyjeli bo nie mam rozmiaru 42+ (i nadal nie mam 170cm wzrostu.. no ale już raczej nie urosne.)

Wiem że to jest użalanie się nad sobą i jestem świadoma że nie urosnę..
Ale.. co z dziewczynami które są niskie i mają rozmiary między 36 a 42???
Mają przez całe życia mieć kompleksy? Bo nie są dość dobre? Bo nie dostawały hormonu wzrostu jak były malutkie? Bo ich rodzice też nie są wysocy? Bo nie mają 4 jako drugiej cyferki w rozmiarówce????

Jest to mega przykre.
Niedługo zrobią top model dla dzieci i też się nie załapiemy bo .. za stare..
No spoko.

Mam nadzieję, że tak czy owak nie zepsułam wam dnia. I że jeżeli macie rozmiar ciuchów między 36 a 42 to nie wpadniecie w depresje. Musicie wiedzieć, że wygląd to nie wszystko. To prawda że jest pierwszym "zetknięciem z rzeczywistością(?)" ale to nie znaczy że ma wam ustawiać życie, sposób myślenia czy zachowywania się.
Wierzcie mi przeżyłam to i wcale nie było cudownie. Fajnie było tylko o tyle, że mogłam poudawać że jestem kimś innym. Ale wiedziałam, że to nie jestem ja. Nie byłam sobą, a to w życiu jest najważniejsze. Dlatego ubierajcie się jak wam się podoba, róbcie sobie włosy jakie wam się podobają, bawcie się życiem.
Ale rozważnie
Kocham was ♥
Miłego dnia

wtorek, 24 stycznia 2017

La La Land

Tak potężnej chęci pójścia samej do kina nie miałam już dawno..
Nie wiem z czego to może wynikać..
Może ze stresu..?
Sesja..
Dobrze że ktoś nie nazwał tego czasu "wybijka"..
Jeden kolos w tygodniu mnie dobija.. Ale 5....? No błagam.


PS. Ide jutro na LaLaLand. ♥ Przesądzone

sobota, 14 stycznia 2017

Samodzielność w dokładnym tego słowa znaczeniu

Chciałabym  tyle powiedzieć, tyle poopowiadać.. Ale zupełnie nie umiem tego wszystkiego ubrać w słowa. Narazie mam ubrane tylko stopy bo wczoraj "przyszła" do mnie paczka z DeeZee.. Ale.. Chyba nie będę wam opowiadała o tym.. "cudownym zakupie" bo to raczej nie postawi ich w dobrym świetle.. Ważne że w końcu dotarły..
U mmnie.. Jak to u mnie. Wszystko szybko szybko. Praca studia, praca studia, studia praca.. Zadzwonił do mnie ostatnio nawet dyrektor i pytał się co robię w sobotę, bo potrzebują pomocy przy inwentaryzacji. Nie wiem czy powiedziałam to poprawnie gramatycznie ale am nadzieje ze wszyscy wiedzą o co chodzi.Ogólnie miałabym pojechać do Wrocławia, tam przez cały dzień liczyć rzeczy na pułkach w magazynie, a wieczorem wrócić do domu. Ale. GOD BLESS MY MUM! Mama zorganizowała kolendowanie, i dzisiaj przyjedzie dużo ludzi i będziemy razem śpiewać że Bóg się rodzi, chociaż przyszedł na świat ponad 2 tygodnie i 2016lat temu.. No ale.. tak. Ważne że przyszedł. Może jakoś magicznie sprawi że będę miała mniej na głowie albo że sesja się spóźni miesiąc..
W ogóle.. Razem z dziewczynami ze studiów doszłyśmy do wniosku, że fajnie byłoby gdzieś wyjechać po sesji. I jedziemy do Krakowa. Na caały weekend :3 Mam nadzieje że zdążę sobie trochę odpocząć przed wyjazdem, bo inaczej laski ze mną nie wytrzymają ;D


Chyba jestem już na takim etapie życia, żeby opuścić mój dom rodzinny. Wiem że to brzmi dziwnie, wręcz strasznie.
Masz 21 lat!(za 9 dni..) Rodzice ci kupują wszystko czego chcesz! Masz wszystkiego pod dostatkiem! Studiujesz, zarabiasz na siebie. Możesz wydawać na jakieś głupoty, a ty chcesz kupować mieszkanie?! OSZALAŁAŚ?!
No najwyraźniej oszalałam.
Za każdym razem kiedy wchodzę do IKE(A/i?) zastanawiam się co mi się bardziej podoba, jaką będę miała kanapę w dużym pokoju, czy łóżko z ramą czy sam materac na początek, czy szafa na całą ścianę z wielkim lustrem, czy mała szafa a lustro obok, czy do łazienki prysznic czy wanna..
Mam ogromne problemy. Największym jest narazie brak pieniędzy. Brak pieniędzy an kredyt, co dopiero na mieszkanie.. Sprawdzaliśmy ostatnio kredyty.. Żeby wziąć na mieszkanie (teraz mogę was trochę okłamać bo każde inaczej obie pewnie wyobraża mieszkanko..) trzeba mieć 100tys. złoty wkładu własnego. No i dopiero wtedy dadzą mi kredyt. Który będę musiała spłacać 30lat.. Więc jak podliczyłam.. Że będę miała 30lat kiedy dopiero będę mogła wziąć kredyt, a w wieku 60lat moooże go spłacę.. To odrazu jakoś tak.. Odechciało mi się wydawać pieniądze..
To przykre..
Ale takie jest życie.
Czasami.
A ten czas właśnie dla mnie nastał :P
Ale nie załamuje się jakoś..

Ten smutny okres nastał też dla moich oczu. Od dwóch tygodni mam tak suche spojówki powieki i skórę pod oczami że zupełnie nie wiedziałam co z tym robić. Odstawiłam na początek wszystkie kosmetyki. Ostatnio kupiłam kremy w Avonie, myślałam że to od tego. Ale po tym długim zasie prób i błędów okazało się że nie mogę stosować korektora rozświetlającego pod oczy z bell i korektora Magic Pen z lovely. Bell używam od.. początku wakacji, więc nie wiem co się stało że nagle moje oczy go nie tolerują. Może to przez  kremy z Avona? A może przez to że nagle zmieniłam bell na lovely.. Nie mam pojęcia.
W każdym razie już jest okej. Tłusty krem z nivea wszystko uratował. :)
Więc ostrzegam was wszystkich jak ksiądz w kościele. Jeżeli coś was piecze szczypie, czujecie że coś jest nie tak jak nakładacie krem, cokolwiek innego do ciała, twarzy, to nie idźcie w zaparte i nie nakładajcie tego na siłę "bo ktoś polecił" albo "bo to było takie drogie". Nie. Macie tylko jedną twarz, jedno ciało. Dbajcie o nie.

Całusy ♥
Uważajcie na siebie bo ślisko.