beautiful

beautiful

niedziela, 14 marca 2021

Czym jest szczęście?

 Czy znasz odpowiedź na pytanie „czym właściwie jest szczęście”?

Czym właściwie jest szczęście?

Czy to druga osoba? Uczucie spokoju, bezpieczeństwa? A może możliwość stania bez butów na trawie w sierpniowy dzień, w trakcie deszcze i odchylanie głowy w stronę spadających kropli?

Czym właściwie jest szczęście?

Możliwością przytulenia się do kogoś o przyjaznej dla naszego oka budowie ciała? Możliwością rozmowy na różnorakie tematy? Podróżą dookoła świata bez grosza przy duszy?

Czym właściwie jest szczęście?

A może chodzi o możliwość wysłuchania porannego ptasiego koncertu? Albo zobaczenie spadającej gwiazdy? A może nie wejście w psią kupę spiesząc się rano do pracy?


To my kreujemy szczęście? Szczęście jest w nas? A może ktoś kreuje je dla nas? Na czyjeś zlecenie? Jak ci panowie z poczty kwiatowej..

Czy to możliwe, aby komuś zostało poskąpione szczęścia? Aby jego działka została przyznana innym? By nic dla niego nie zostało?

Bardzo jestem ciekawa Waszych odpowiedzi.

Ściskam

wtorek, 10 października 2017

Powrót króla

Chwilę mnie nie było.... Dłuższą chwilę... Ale próbowałam korzystać z wakacji.
Morze, góry...
Straszliwie żałuję, że nie pojechałam z rodziną na camping do Włoch.. Byli w Rzymie.. A ja w tym czasie ciężko pracowałam.. :/

W ogóle... Założyłam nowego bloga.. Coś czego jeszcze nigdy nie robiłam.. Znaczy się tylko okazjonalnie..
Zawsze to mama była naszą domową kuchareczką.. Ja tylko jej pomagałam albo robiłam co mi powiedziano.. Ale oprócz zrobienia ciasta raz w miesiącu ("bo dziadkowie przyjadą na kawę"), nigdy nie odczuwałam potrzeby tak zwanego stania przy garach...
Ale wszystko się zmienia. udzie się zmieniają. I tak jak nigdy nie przepadałam za dziećmi.. Teraz je uwielbiam! (Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy nie spróbować zrobić magistra z pedagogiki..!) I tak samo stało się z moją kuchnią. Kiedyś robiłam tam tylko herbatę. Teraz - zupy, makarony, a nawet bezy. :P

Dla osób które nie boją się, że je otruję: pozytywnababka.wordpress.com
(ale tak na serio to spokojnie. Wszystkie przepisy są sprawdzone i po spróbowaniu nikt nie umarł :) )

poniedziałek, 17 lipca 2017

Good Vibes

Ostatnio słucham Chopina.
Jest taki inspirujący ♥
https://www.youtube.com/watch?v=9E6b3swbnWg
chwilami żałuję, że nie chciałam się uczyć grać na pianinie.. ale jak zawsze wyprę się, że była to wina nauczycieli.
Wiem, że nie można od razu zacząć budować domów, jeżeli nie zna się materiałów..
Nie uszyje się ładnej sukienki z materiałów przeznaczonych do szycia bielizny..(no a może.. nie wiem. nie znam się na materiałach jeszcze)

Jeśli chodzi o muzykę. Nabyłam ostatnimi czasy nową płytę Lorde. Moim zdaniem, dziewczyna bardzo się rozwinęła, ale niech każdy oceni sam.


To płyta w stylu Lany Del Rey i Charli XCX, można by pod to podciągnąć jeszcze Adele i... nie, Eda Sheerana nie. W każdym razie, myślałam, że jej wcześniejsza płyta była dużo lepsza, ale dopiero oswojenie się z tym albumem uświadomiło mi jaki jest dobry (według mnie).


Szycia ciąg dalszy. Jakiś czas temu uszyłam spódnicę z której jestem mega dumna. Wkleję jak zrobię jakieś fotki.

Któregoś dnia, zafundowałam sobie manicure w Manicure Express.
Czy to znaczy że jestem burżujem?

Opczajcie album ♥

piątek, 30 czerwca 2017

Słoik wspomnień

Zdajemy sobie sprawę z tego co ktoś dla nas znaczy, dopiero kiedy go tracimy..
To samo tyczy się też rzeczy. zwierząt. miejsc. ...

Dzisiaj - 30 czerwca 2017 roku - ostatecznie uznanym dniem jako moje odejście z pracy.
W końcu mam wakacje, nie?
Moja funkcja w firmie niby nie była taka znacząca, ale wydaje mi się, że gdyby nie ja, to firma mogłaby ... Nie wiem co.. Ja tylko układałam dokumenty, które tonami spływały do firmy, sortowałam i wpisywałam pocztę do książki przychodzącej, i.. ogólnie dbałam o porządek w segregatorach. Niby nic... Ale..
Jak koleżanki z pracy dowiedziały się, że z końcem czerwca odchodzę, nagle (wszystkie po kolei) zrobiły wielkie oczy i zaczęły pytać dlaczego? jak to? kiedy wrócę?
Jedna powiedziała nawet, że będą mi wysyłać segregatory i poproszą żeby oddziały kierowały dokumenty do mojego domu. Zrobimy w nim mini archiwum. ;-)
Druga powiedziała, że jestem jej prawą ręką, i nie wie jak sobie poradzi beze mnie (tym bardziej że jej współpracownica, dziewczyna którą często zastępowałam na recepcji, od 1 lipca idzie na urlop..[jakoś mnie to nie dziwi.. to chyba już jej 70dzień urlopu w tym półroczu..]).
Zrobiło mi się tak miło..
Dostałam kwiaty na odchodne.
Szczerze mówiąc nie wiem czy do nich wrócę. Muszę przyznać, że ci ludzie byli (są!) świetni! Wszyscy mili, pomocni, każdy zagada, co słychać, a gdzie na wakacje.
Żałuję że nie będę ich widziała przez wakacje.
Ale ta praca nie jest dla mnie.
Chciałabym robić coś bardziej twórczego. A układanie i archiwizowanie dokumentów nie jest spełnieniem moich marzeń.

No ale zobaczymy.. co mi życie przyniesie.


Przyniosło mi dzisiaj...
Zaginął mój pies. Wzięłam go ze sobą do dziadków. Była ładna pogoda więc wypuściłam go na podwórko (dziadkowie mieszkają w domku). Dałam mu kostkę z zupy i wypuściłam, żeby zjadł na dworze. A ten drań.. Zwiał! W którymś momencie dzwoni dzwonek, jakaś kobieta mówi że piesek biega po drodze. Ja pędem! Nie wiedziałam co robić! Tam domy wszędzie. Wszyscy ludie jedzą kolacje. Pusto na ulicy. A mój piesek zaginął!
Tak w popłochu biegałam jak nigdy chyba jeszcze..
Dobre 30minut biegałam. Babcia i dziadek też szukali. Następna burza się zbierała, a jego nigdzie nie było. W końcu dziadek powiedział żebym wsiadła do samochodu i pojechała drogą którą mógłby znać (mój pies w sensie).
Znalazłam go jakiś kilometr od domu dziadków. Stał pod budowanym domem. Na całe szczęście nikogo tam nie było. Bo by go porwali! Dzisiaj rano robotnicy mówili "o jaki piękny wziąłbym cię do domu", więc bałam się że go ktoś ukradł. On bez obroży. Bez szelek. Nie oznakowany.
Ale na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze. Śpi teraz obok mnie. Umyty i pachnący. Mam nadzieję, że nie będzie chory, bo jak go znalazłam był cały mokry. Te burze są straszne.

I co ja bym bez niego zrobiła. To mój jedyny rolkowy, rowerowy, spacerowy, ogrodowy kompan.
Jakbym go nie znalazła to chyba bym się zapłakała.


Najważniejsze to szanować ludzi i zwierzęta. Wiadomo, zawsze można mieć nowego przyjaciela, zawsze można kupić nowe zwierzątko.. Ale to już nie będzie to samo.. Nie będzie się tak samo zachowywał, patrzył, śmiał z tych samych rzeczy, lubił tej samej muzyki..


Ale najważniejsze jest zaufanie..
Jeżeli komuś nie ufasz..
to nie jest on twoim przyjacielem.

poniedziałek, 20 lutego 2017

girls power and girls complex (nigdy wystarczająco dobra)

Kiedy oglądam te wszystkie programy w telewizji, jak na przykład "żony Hollywood"czy "Top Model", zaczynam się zastanawiać, skąd oni biorą tych ludzi.. Jak to jest możliwe że taka głupota istnieje...
Dajmy na to taka Ada z ostatniego Top Model.. Albo żona Reggiego - tego hinduskiego wokalisty.
Ale... Później tak myślę.. Skoro się jednak wybiły, są w tych programach, chodzą na fashionshow'y czy mieszkają w ameryce z swoim bogatym mężem.. To chyba jednak znaczy że mają coś w sobie. Co więcej, dążą do celu..
I takie rozkminy uświadamiają mi jak bardzo jestem.. dzika.
No taka jest prawda.
Bo ja nie potrafię siedzieć uparcie przy moim zdaniu, bronić go ładnie i sprzeciwiać się innym.
Moja mama zawsze miała większe zdanie ode mnie, dlatego wolę po prostu odpuścić.
Inną rzeczą,( a może jednak taką samą, na pewno powoduje to u mnie duży dyskomfort psychiczny..) dzieci w podstawówce są głupie, i wcale nie widzą świata takim jaki jest. Cisną po innych dzieciach tylko po to żeby samemu poczuć się lepiej. I po mnie też cisnęli, a ja byłam za delikatna żeby im nie uwierzyć, żeby przewrócić to w żart, żeby sobie wytłumaczyć że nie jestem taka jak mówią.
Pamiętam że w podstawówce byłam jeszcze minimalnie pewna siebie. Potem poszłam do gimnazjum i zmieniłam się. Każdy z czasem się zmienia, tym bardziej jak przechodzi okres dorastania. Zmiana słuchanej muzyki, inny sposób noszenia się, rośnięcie (?tak się to odmienia?), nowe towarzystwo.. Ci ludzie byli bardziej dojrzali niż moja podstawówka, ale niesmak pozostał. Nadal go czuje. Szczególnie kiedy widzę te wszystkie laski rozmiar 34 i wzrost 175+
Jestem, byłam i będę dyskryminowana tylko dlatego że byłam, jestem i będę niska i nie będę miała rozmiaru 34? Serio? Świat jest taki pusty?

Wychodzi nowy program..
Top Model dla puszystych. (link do więcej info: top model dla puszystych)
Zgadnijcie co
Tam też by mnie nie przyjeli bo nie mam rozmiaru 42+ (i nadal nie mam 170cm wzrostu.. no ale już raczej nie urosne.)

Wiem że to jest użalanie się nad sobą i jestem świadoma że nie urosnę..
Ale.. co z dziewczynami które są niskie i mają rozmiary między 36 a 42???
Mają przez całe życia mieć kompleksy? Bo nie są dość dobre? Bo nie dostawały hormonu wzrostu jak były malutkie? Bo ich rodzice też nie są wysocy? Bo nie mają 4 jako drugiej cyferki w rozmiarówce????

Jest to mega przykre.
Niedługo zrobią top model dla dzieci i też się nie załapiemy bo .. za stare..
No spoko.

Mam nadzieję, że tak czy owak nie zepsułam wam dnia. I że jeżeli macie rozmiar ciuchów między 36 a 42 to nie wpadniecie w depresje. Musicie wiedzieć, że wygląd to nie wszystko. To prawda że jest pierwszym "zetknięciem z rzeczywistością(?)" ale to nie znaczy że ma wam ustawiać życie, sposób myślenia czy zachowywania się.
Wierzcie mi przeżyłam to i wcale nie było cudownie. Fajnie było tylko o tyle, że mogłam poudawać że jestem kimś innym. Ale wiedziałam, że to nie jestem ja. Nie byłam sobą, a to w życiu jest najważniejsze. Dlatego ubierajcie się jak wam się podoba, róbcie sobie włosy jakie wam się podobają, bawcie się życiem.
Ale rozważnie
Kocham was ♥
Miłego dnia